Powrót do przeglądu
Aktualności
4. lipca 2024

Poznajmy się - Grzegorz Skarżyński

Grzegorz Skarżyński

dyrektor sprzedaży: sklejki i płyty OSB

Każde rozdanie to nowa historia

Takich osób jest niewiele. Grzegorz jest z nami od samego początku. Dokładnie rzecz ujmując, to my jesteśmy razem z nim, gdyż należał do grona kilku osób, które zapoczątkowały w Rokietnicy naszą firmę. Do dziś odpowiada w niej za jeden z kluczowych produktów, czyli zakup i dystrybucję sklejki. W międzyczasie nie tylko przeszkolił wiele osób, ale i ukształtował niejeden charakter. Znany jest z bezkompromisowego podejścia. Mimo że jest wymagający, uwielbia całą załogę JAF Polska. Kiedy na linii pracownik - klient pojawia się problem, na pierwszym miejscu zawsze stawia firmę i ludzi, z którymi pracuje. My rozmawialiśmy z nim o jego zamiłowaniu do gry w pokera.

Pierwsze rozdanie

Na początku była koszykówka. Chicago Bulls, magiczny numer 23, atmosfera nieprzespanych nocy i wyczekiwania na mecz. Ze względu na odpowiednie warunki fizyczne sam również grałem. Z większymi i mniejszymi sukcesami. Jednak w grach zespołowych polegasz w dużej mierze na innych, dlatego z upływem czasu zacząłem szukać bardziej indywidualnej dyscypliny sportu. Gdy w moim życiu zaczęły się studia i poważna praca, koszykówka odeszła nieco w cień. Skupiłem się na karierze zawodowej w przemyśle drzewnym, a dokładniej w dziedzinie sklejki. Pracy w dużych przedsiębiorstwach towarzyszy stres, więc potrzebowałem odreagowania. Tutaj pojawił się kickboxing, który umożliwiał jednocześnie wyrzucenie z siebie złych emocji, a zarazem dbanie o zdrowie, kondycję i wytrzymałość. Można więc powiedzieć, że od zawsze lubiłem rywalizację oraz wyniki, czy to sportowo, czy zawodowo. Chciałem grać, a żeby gra miała sens, trzeba grać o coś. Nie lubię pracować, ani ćwiczyć, jeśli nie przynosi to konkretnych efektów. Jak coś robię, to zawsze na 100%.

Za moich młodych lat nie było jeszcze Internetu, konsol i innych tego typu udogodnień. Czas spędzało się z rówieśnikami na podwórku, a w weekendy grało się w karty. Zasady gry podpatrywaliśmy u rodziców. Gry karciane zawsze przewijały się w moim domu i były na stałe wpisane w spotkania towarzyskie. Oczywiście w tamtych czasach poker to była egzotyka, a jeśli już ktoś w niego grał, to było to traktowane jako hazard. Popularnością cieszyły się inne gry np. 3-5-8 na przysłowiowe guziki ;) Jednak emocje z tym związane, już zaczęły kiełkować.

Czasy się zmieniają, a wraz z nimi posiadane możliwości. Rozkwit naszej firmy to równocześnie więcej obowiązków i mniej czasu wolnego dla siebie. Szukałem sposobu, żeby po całym dniu intensywnej pracy zespołowej, móc realizować się w pojedynkę. Odkryłem, że odpowiednim sposobem do tego jest tenis. Wciąż też interesowałem się kartami. Poznając różnych ciekawych ludzi na swojej życiowej drodze, zaraziłem się pokerem. Te dwie na pozór zupełnie inne dyscypliny, mają jeden wspólny mianownik: kulturę gry. Liczy się wzajemny szacunek, który obowiązuje zarówno na tenisowym korcie, jak i przy pokerowym stole.

Chociaż poker to jedyna dyscyplina, gdzie brawami nagradzany jest blef, wszystko odbywa się zgodnie z zasadami i poszanowaniem. Gra na korcie rozwija ciało, a gra w pokera umysł.

Pokerowa twarz

Odmian pokera jest wiele. Najpopularniejsze to Omaha i Texas Hold’em No-Limit. Poker jest jak szachy, tylko zamiast pionków są karty. Na świecie gra w niego więcej ludzi niż w piłkę, chociaż jest to gra indywidualna i siedząca. Jednak ze względu na towarzyszące mu emocje i adrenalinę, chętnych nie brakuje. Dlaczego?

Po pierwsze przy stole wszyscy są równi. Nieważne, czy na miejsce przyjechałeś Ferrari, czy komunikacją miejską — liczysz się tylko Ty i Twoje umiejętności. Każdy ma na siebie inny pomysł i buduje przy stole własną osobowość. Jedni udają kompletnie niezainteresowanych rozgrywką. Drudzy dużo mówią, w ten sposób walcząc za stresem. Są jednak ruchy bezwarunkowe, których nie da się wyreżyserować. Dlatego wielu graczy skrywa się za czarnymi okularami, kapturem, słuchawkami. W ten sposób odcinają się od otoczenia, koncentrując się na sobie i grze przeciwnika. Każdy ma jeden i ten sam cel — wygrać.

Po drugie nie rozgrywa się tylko kart, ale i przeciwników. To jest najważniejsza strategia. Dlatego nawet same asy nie gwarantują zwycięstwa. Po trzecie, w życiu, jak i grze, potrzebne jest szczęście. Każde rozdanie to nowa szansa i wygrywa ten, który najlepiej ją wykorzysta. Im więcej rozdań, tym więcej rozumiesz, zauważasz kolejne rzeczy. Czym więcej grasz, tym więcej nabywasz doświadczenia oraz pewności siebie. Można na ten temat przeczytać dużo książek, ale nic nie zastąpi gry na żywo z ludźmi. Tylko tak teorię zamienisz w praktykę. Dlatego preferuję grę przy prawdziwym stole, a nie przez Internet.

Zgarnąć całą pulę

Poker to duża adrenalina. Szczególnie, jeśli masz słabsze karty od przeciwników, a i tak z nimi wygrywasz. Emocje tym większe, im większa stawka i im bliżej do zwycięstwa. Największe czekają na turniejach i działają na wyobraźnię, ale żeby to poczuć, trzeba grać samemu.

Grając regularnie uczysz się, podnosisz umiejętności oraz poszerzasz wachlarz zagrywek. Wygrane cieszą, a najbardziej te na dużych turniejach, które odbywają się na całym świecie. Turnieje to również najlepsza okazja, żeby zdobywać doświadczenie obserwując, jak grają inni. Żeby samemu grać coraz lepiej, staram się uczestniczyć w ich jak największej liczbie.

W swoim gronie typujemy też, komu warto pomóc zagrać na światowym turnieju. Topowi zawodnicy mają swoich stałych sponsorów, którzy dbają o ich obecność na największych wydarzeniach. Moim marzeniem jest zagrać z najlepszymi o najwyższa stawkę np. w Las Vegas lub Barcelonie.

Podbijam i sprawdzam

Teraz już wiem, dlaczego poker tak bardzo mi się podoba. Jest podobny do tego, co robię w pracy, czyli handlu. Grając z ludźmi, konfrontujesz nie tylko styl i umiejętności, ale też sposób bycia oraz zachowania. Przy stole siedzi 9 osób i każda czeka na swój moment — jak w biznesie. Dobry handlowiec nie tylko sprzedaje produkt. Na pierwszym miejscu sprzedaje historię, budując swoją pozycję oraz zaufanie u klienta. Nazwy firm ciągle się zmieniają, a człowiek pozostaje człowiekiem. Dlatego trzeba pracować zgodnie ze swoimi zasadami. Zazwyczaj nie da się mieć wszystkich atutów lub asów w ręce, więc trzeba grać tym, co się ma. Czasem wygrywa się cierpliwością, czasem pewnością siebie. To kolejne podobieństwo pomiędzy grą w pokera a moją pracą. Nieraz potrzeba kilku lat, żeby przekonać klienta, aby skorzystał z twojej oferty. Finalnie nawiązana współpraca rekompensuje z dużą nadwyżką cały trud, który włożyłeś w jej pozyskanie. Tak jak w grze, tak i w handlu, uczysz się czytać ludzi. Widzisz, kiedy ktoś blefuje lub próbuje zagrać nieczysto, ale sam świadomie uczestniczysz w tej rozgrywce. Najważniejsze szanować się i nie chować urazy. Grunt, żeby obie strony były zadowolone. Szanuję wszystkich partnerów w grze i w biznesie. W pracy wolę grać w otwarte karty, a w pokerze nie odkrywać ich do samego końca.